Pod delikatnym rumieńcem małych bułeczek skrywają swe wdzięki jesienne aromaty słodkiej kapustki oraz suszonych śliwek przełamanych nutą przyjemnie kwaskowej żurawiny i skrzypiącego oscypka.
Małopolskie cudeńka niewinnie tuptają w kierunku głodnego horyzontu.
Składniki
Na ciasto
- 300 g mąki pszennej, przesianej
- 30 g świeżych drożdży
- ok. 1/4 szklanki ciepłego mleka
- 50 g masła
- 2 surowe żółtka
- szczypta soli
Na farsz
- mała główka cukrowej kapusty
- duża cebula
- 60 g masła
- 60 g utartego sera (najlepiej oscypka)
- 1 surowe jajko
- kilka śliwek kalifornijskich
- garść świeżej żurawiny
- sól, pieprz
Przygotowanie
Z podanych składników dokładnie wyrób ciasto drożdżowe. Gdy ciasto podwoi swoją objętość, uformuj z niego małe bułeczki wielkości orzecha włoskiego. Przy zachowaniu odpowiednich proporcji, powinno wyjść 16 bułeczek. Ułóż je w odstępie ok. 5 cm na wysmarowanej masłem blasze. W podrośniętych bułeczkach (zajmie to ok. 40 minut) zrób dołeczki, posmaruj je białkiem a do wgłębień przełóż farsz.
Najprostszym farszem do kołaczyków będzie uduszona na maśle cebula (200 g cebuli; 50 g masła), przyprawiona 1/2 łyżeczki cukru oraz szczyptą mielonego pieprzu.
Jeśli jednak chcesz zakosztować regionalnych smaków, pokuś się o przygotowanie bardziej pracochłonnego farszu z kapustą.
Kapustkę obgotuj przez ok. 15 minut, drobno posiekaj i przesmaż na maśle wraz z drobno pokrojoną cebulą. Po posoleniu i popieprzeniu do smaku dodaj do farszu utarty ser, surowe jajko, śliwki i żurawinę. Kwaśna żurawina tworzy ze słodką kapustą udany kontrast wzbogacając nadzienie o ciekawe odcienie smakowe, dlatego warto spróbować tego połączenia; jeśli jednak nie masz żurawiny to trudno, nie jest ona niezbędnym składnikiem.
Kołaczyki piecz w nagrzanym piekarniku 20 minut w temperaturze 200°C.
Jest to przepis ze staropolskiej kuchni, a mój pomysł na dodanie oscypka i żurawiny sprawia, że można mu śmiało przypisać miano potrawy małopolskiej.
Podobne proporcje na ciasto znajdziesz np. w książce M. Lemnis i H. Vitry „W staropolskiej kuchni i przy polskim stole”, Warszawa 1983 r. Nie trzymaj się jednak tych proporcji jak wyroczni – w kuchni potrzebny jest twórczy ferment, jeśli gotowanie czy pieczenie ma sprawiać radość.